15.03.2014

09. The most powerful weapon on earth is the human soul on fire.

Cisza.
Cisza i ogień. No!
Co we mnie.
We mnie i w tobie.
-
Coma - Cisza i Ogień

~*~
Znalazłam się w jakimś dużym, jasnym pomieszczeniu. Wielkie okno na jednej ze ścian sprawiało wrażenie, jakby cały pokój zawieszony był w powietrzu.
- Witaj w moim domu. - Usłyszałam delikatny, żeński głosik. Rozglądnęłam się, jednak oprócz odwróconej Liv nie widziałam nikogo. Czy to mogła być ona? Przecież sam Uriel powiedział, że  nie jest w stanie mówić… 
- Pewnie jesteś zdziwiona - blondynka spojrzała przez ramię w moją stronę. - Usiądźmy tutaj. - Wskazała na białą, skórzaną kanapę, która stała przy oknie. Wykonałam jej polecenie. 
- Więc Holie, pewnie sądziłaś, że jestem niemową - uśmiechnęła się. Skinęłam głową robiąc zawstydzoną minę. - Spokojnie, wiele osób tak myśli. - Dziewczyna zrobiła dłuższą przerwę, po czym podniosła prawą rękę do góry. W jej dłoni pojawiła się błyszcząca kula światła. - Widzisz, zanim zostałam egzorcystką umiałam już posługiwać się magią. Niestety, była ona poza moją kontrolą. - Zacisnęła pięść, a mistyczne światło zniknęło. - Każde moje słowo, a nawet myśl stawało się prawdą. To było naprawdę straszne. Wkrótce poznałam Rafaela. Powiedział, że jeżeli zgodzę się mu towarzyszyć, on pomoże mi zapanować nad moją mocą. Jednak w zamian za to oddałam mu swój głos. - Zatkało mnie, nie potrafiłam tego zrozumieć. To straszne- przez jej przeklęty dar straciła możliwość mówienia! Dlaczego anioł posunął się do tego? 
Podkuliłam nogi i spojrzałam głęboko w jej szklące oczy.
- Przykro mi... - Wymamrotałam.
- Niepotrzebnie. Właściwie to jest jedyne miejsce, w którym mogę swobodnie rozmawiać. Ten świat jest odizolowany od naszego wymiaru. Jest pośrednim pomiędzy światem naszym i aniołów. Dzięki temu, że Rafael pozwala mi tutaj mieszkać, jestem w stanie kontrolować swoją moc. Rafaelu? – Zwróciła się do archanioła. Po chwili duże okno za naszymi plecami otworzyło się. Z jasnych obłoków wyłoniła się niewielka sylwetka. Dojrzałam stojącą na parapecie postać dziecka. Poczułam na twarzy podmuch wilgotnego powietrza. Przybyła istota wyglądała zupełnie, jak pięcioletni chłopiec. - Wróciłam. – Powiedziała. 
- Czy to jest Rafael? - Spytałam. Chłopiec ubrany był w białe, zwiewne szaty. Miał jasne, niemal białe włosy, które niesforny wiatr wciąż zwiewał mu na twarz. Podobnie, jak u innych archaniołów, jego oczy były zasłonięte. Tym, czym go od innych odróżniało, było kilka bandaży, które oplatały jego głowę, podczas gdy reszta nosiła maski. Jego dłonie i bose stopy również były zabandażowane. Spojrzał na mnie i unosząc się w powietrzu zbliżył się do niebieskookiej dziewczyny. Usiadł jej na kolanach. Dostrzegłam wtedy, że z tyłu ma długi, biały ogon. Liv zaśmiała się. 
- Tak - objęła chłopca - ten mały szkrab to mój opiekun. - Archanioł wyrwał się z jej objęć i szybko zniknął, pozostawiając po sobie kilka smug światła i powiew morskiej bryzy. - Mały wstydniś. - podsumowała jego zachowanie. - Zanim przejdziemy do rzeczy Holie, chcę pogratulować ci zaliczonego treningu. Naprawdę jestem pod wrażaniem. - Poczułam się dziwnie. W końcu nie przywykłam do tego, że ktoś mi gratuluje.
- Dziękuję… - odpowiedziałam w końcu. - Mogłabym zapytać, na czym właściwie będzie polegać nasza współpraca? - Dziewczyna objęła moje dłonie i przenikliwie spojrzała mi w oczy.
- Musisz nauczyć się kontrolować moc Uriela, Holie. Możesz tego dokonać tylko wtedy, gdy w pełni mu zaufasz. 
- Ale ja już mu ufam - wtrąciłam.
- Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? Ogień jest jednym z najniebezpieczniejszych żywiołów. Twoim zadaniem jest dowiedzieć się wszystkiego o przeszłości Uriela. Na razie na tym się skupimy. 
- To znaczy, że będę z nim rozmawiać? Czytać o nim? Sama nie wiem czy dobrze rozumiem co masz na myśli... - Dziewczyna puściła moje dłonie i podkuliła nogi opierając brodę na kolanach. 
- Wszystkiego dowiesz się jutro - zrobiła przerwę i wzięła głęboki oddech. - Dzisiaj musimy oblać twój sukces! - Krzyknęła. - Aaa, byłabym zapomniała – dodała. - Podczas pobytu tutaj musisz oddać swój miecz. To bardzo ważne. 
- Przecież go nie użyję, spokojnie - próbowałam ją przekonać.
- Nie chodzi o to, Holie. Ten świat nie do końca jest taki, jak nasz. Jeżeli podczas treningu coś pójdzie nie tak, święty miecz może przejąć nad tobą kontrolę. Starożytna broń jest niezwykle skuteczna w walce z Upadłymi, jednak w połączeniu z anielską magią jest w stanie zniszczyć użytkownika. Oczywiście tylko wtedy, gdy używa jej ktoś nieodpowiednio przygotowany. Udało ci się zapanować nad Kuranohaną- teraz musisz zapanować nad ogniem, żeby móc skutecznie z niej korzystać. 
- Rozumiem... - Podałam jej pokrowiec z mieczem. 
- Odzyskasz go, gdy tylko wrócimy do ośrodka. - Przyłożyła do niego swoją dłoń i kreśląc kilka symboli w powietrzu sprawiła, że broń zniknęła. - Teraz jest pod opieką Rafaela, nie musisz się o nic martwić. Co powiesz na kąpiel przed kolacją? - Zaproponowała. Zdziwiło mnie to pytanie, jednak nie miałam nic przeciwko. Skinęłam głową. Dziewczyna klasnęła w dłonie i wstała z kanapy. Rozgość się, a ja przygotuję kąpiel. - Wyszła z salonu. Zostałam sama w przestrzennym pokoju.
Przygotowana kąpiel była wyjątkowa. Pomieszczenie oświetlały blade płomyki świec, które odbijały i powielały światło w szklących, białych, ceramicznych płytkach ozdobionych najróżniejszymi mozaikami i wzorami. Pośrodku łazienki znajdowała się ogromna, okrągła wanna, którą wypełniała po brzegi bladoniebieska woda. Na jej powierzchni unosiły się jasnoróżowe lilie wodne, których słodki zapach roznosił się wokoło. Podeszłam do marmurowego blatu i przejechałam po nim ręką. Delikatna smuga pary wodnej pojawiła się na jego powierzchni. Nad blatem wisiało wielkie, srebrne lustro oprawione w przepięknie zdobioną ramę, na której wyrzeźbione były postacie cherubinów i ptaków. Spojrzałam na swoje odbicie i po raz pierwszy byłam w stanie dostrzec zmiany w swoim wyglądzie, które zaszły po intensywnym treningu Shouei’a. Ściągnęłam ubranie i stanęłam wyprostowana przed lustrem. Wyraźnie zarysowane mięśnie nadawały mi groźnego wyglądu. Moje włosy opadały swobodnie na ramiona i piersi. Część z nich zakrywała moją twarz, która również przybrała bardziej wojownicze rysy. Wydawało mi się, że patrzę na kogoś obcego. Jak to możliwe, że w zaledwie kilka tygodni zmieniłam się aż tak bardzo? Przerażało mnie to, a jednocześnie zadziwiało. Ponownie dotknęłam blatu i dostrzegłam, że leży na nim para srebrnych nożyczek. Chwyciłam przedmiot w rękę i ostrożnie zaczęłam obcinać grzywkę, która w nieładzie zakrywała moje oczy. Po skończonym zabiegu przeczesałam włosy szczotką i związałam ponownie w kucyk. Owinęłam się śnieżnobiałym, puchatym ręcznikiem i zbliżyłam się do wanny. Ostrożnie odłożyłam ręcznik na podłogę zanurzając się w ciepłej, pachnącej wodzie. Zamknęłam oczy i straciłam poczucie czasu. Delikatne fale otulały moje ciało i sprawiały, że niemal całkowicie zapomniałam o rzeczywistości.
 Po około godzinie wróciłam do salonu, owinięta w ręcznik. Liv siedziała z książką w ręku na jednym ze skórzanych foteli. Ogromny stół stojący w rogu sali zastawiony był licznymi potrawami i kwiatami. Po środku stała butelka czerwonego wina. Panującą ciszę przerwał głośny dźwięk mojego żołądka. Egzorcystka zaśmiała się i odłożyła książkę. Podeszła bliżej. 
- Jak twoja kąpiel? - Spytała.
- Było cudownie. Dziękuję. - Odgarnęłam mokre włosy z twarzy.
- Cieszę się. Dzisiaj dostałam przesyłkę z kościoła - poprawiła nieduże okulary, które nadawały jej poważny wygląd. - Kardynał przekazał mi kilka twoich rzeczy, Holie.
- Nie bardzo rozumiem - zmarszczyłam czoło.
- Ubrania i tym podobne. Chodź za mną są w twojej sypialni. - Kiwnęłam głową. Chwilę szłyśmy prostym korytarzem, gdy dziewczyna zatrzymała się przy jednych z białych drzwi. Pociągnęła za klamkę. 
- Rozgość się – przekonała mnie. 
Błękitne ściany były idealnym tłem dla mosiężnych, drewnianych mebli. Obok łóżka stojącego w rogu pokoju stał czarny kufer. 
- Jak tu pięknie... – Ośmielona weszłam głębiej i spostrzegłam, że na biurku leży biała koperta. 
- W kufrze są wszystkie twoje rzeczy, czekam w salonie – poinformowała mnie Liv, zamykając za sobą drzwi. 
- Dobrze - odpowiedziałam i otworzyłam kufer. W jego wnętrzu znalazłam większość moich ubrań z ośrodka. Czarne koszulki z zespołami, szorty, krótkie spódniczki, a nawet bielizna były poskładane w idealnie równą kostkę. Na spodzie znajdowała się para długich, wojskowych butów. Chwilę przebierałam w ubraniach, po czym wyciągnęłam krótką, czarną sukienkę na ramiączkach. Ubrałam się i usiadłam na łóżku, by zawiązać sznurowadła wysokich, podniszczonych buciorów. Ponownie otworzyłam kufer i wyciągnęłam z niego kosmetyczkę. W jej wnętrzu znalazłam czarną kredkę, którą mocno obrysowałam oczy. Po wszystkim zbliżyłam się do biurka i podniosłam leżącą na nim kopertę. Żółty papier zapieczętowany był ciemnoczerwonym woskiem, na którym odbito  pieczęć Kardynała. Niewiele myśląc rozerwałam ją i wyciągnęłam kilka pożółkłych kartek. Zaczęłam czytać starannie wykaligrafowane litery.

Droga Holie,
Cieszę się, że Twój trening posuwa się naprzód. Jestem dumny z Twoich postępów, zaangażowania i cierpliwości, jakie wkładasz w cały proces rozwijania swoich umiejętności. Jesteś przykładem wzorowego egzorcysty. Już wkrótce niewątpliwie  będziesz w stanie pokonać Lewiatana. Dzisiaj jednak skup się na świętowaniu. 

K.X

PS. W kopercie znajdziesz drobny upominek.

Odłożyłam list na blat i ponownie sięgnęłam do koperty. Poczułam w dłoni zimny, drobny przedmiot. Wyciągnęłam go i zobaczyłam w swojej dłoni srebrny łańcuszek, na którym zawieszony był wisiorek w kształcie pentagramu.
- Cudowny... - Powiedziałam cicho i założyłam go na szyję. Jedno z ramion pięcioramiennej gwiazdy skierowane było w górę. Kształt otaczał okrągły symbol Uriela, oznaczający harmonię i całość, jaką tworzyły archanioły. Wyszłam z pokoju i skierowałam się z powrotem do salonu. Weszłam do środka i dołączyłam do siedzącej przy stole Liv. Dziewczyna spojrzała na mój nowy naszyjnik.
- Śliczny wisiorek – powiedziała, podając mi kieliszek czerwonego, wytrawnego wina.
- Uhm, nie powinnam pić.
- Lampka wina cię nie zabije - przekonała mnie i uniosła swoje naczynie w górę. – Na zdrówko, Holie! Gratuluję!
- No dobrze. Dziękuję. - Wzięłam łyk kwaśnego napoju.

 Dalszą część wieczora spędziłyśmy na długiej rozmowie. Po raz pierwszy od długiego czasu czułam, że nie jestem sama. Liv zrobiła coś, co nikomu wcześniej się nie udało- zniszczyła otaczający mnie mur i znalazła ścieżkę prowadzącą do mojego serca. Podobnie, jak kiedyś Uriel została moją przyjaciółką. To było piękne uczucie, nareszcie mam kogoś bliskiego...

 Późne siedzenie nie było najlepszym pomysłem w przed dzień treningu. Byłam mocno niewyspana i pomimo tego, że wstałam blisko południa nadal nie czułam się najlepiej. W głowie czułam lekki szum. To chyba przez wczorajsze wino... 
Spotkałam Liv w salonie.
- Dzieńdobry - przywitałam się, cudem łapiąc równowagę.
- Witaj, Holie! - Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. - Jak się czujesz?
- Nie pytaj... - odrzekłam. Spojrzała na mnie ze współczuciem. 
- Jest aż tak źle? 
- Ile ja właściwie wczoraj wypiłam? - Nie mogłam zebrać myśli. Głowa bolała mnie tak, jakby za chwilę miała eksplodować.
- No powiem ci szczerze, że jak na piętnastolatkę to masz naprawdę mocną głowę. Podejdź tutaj. - Z cudem udało mi się zbliżyć do fotela na którym siedziała blondynka. – Wiesz, życie boskiego lekarza ma swoje dobre strony. - Przyłożyła dłonie do mojego czoła i zamknęła oczy. Po chwili jasny promień światła wypełnił pomieszczenie. Poczułam przyjemny chłód i delikatne mrowienie w ciele. Efekty wczorajszej zabawy całkowicie zniknęły. - Gotowe. - Odetchnęłam z ulgą. 
- Jak ja mam ci dziękować! Chociaż zaraz, to twoja wina! - Krzyknęłam złośliwie wydymając usta. Egzorcystka nadęła policzki i starała się przybrać groźną minę. 
- To wcale nie moja wina! - Broniła się. - Okej, na szczęście to już za nami. Chodźmy. Masz gościa - wstała z fotela i złapała mnie za nadgarstek. 
- Ała! - Jęknęłam. - Jak na kogoś, kto wygląda tak łagodnie masz stanowczo za dużo siły! - Zaśmiała się i dalej ciągnęła w nieznanym mi kierunku.
 Ciemny korytarz gwałtownie schodził w dół. Kamienne schody stawały się coraz bardziej strome. Podziemia diametralnie różniły się na tle górnej części domu. Ciemne ściany i liczne pajęczyny nadawały pomieszczeniu groźny wygląd. Nawet ciepłe światło, płynące z wiszących świeczników nie było żadnym ukojeniem, wręcz przeciwnie- sprawiało, że całość była jeszcze bardziej mroczna. 
 Po kilku minutach szybkiego marszu znalazłyśmy się na samym dole krętych schodów. Cała piwnica, jak nazwałam to miejsce, wypełniona była licznymi regałami z książkami i dziwnymi zwojami.
- Witam w anielskiej bibliotece. - Powiedziała blondynka, która dalej trzymała mnie za rękę. - Tutaj znajdziesz zupełnie wszystko na każdy temat. Holie, oto pierwszy dzień twojego treningu. Czas, aby duch dorównał ciału.
- Co złego jest z moim duchem? – Spytałam. 
- Eh, nieważne. Usiądź tutaj i poczekaj - wskazała miejsce przy stoliku obok jednego z wiszących na ścianie świeczników. Sama oddaliła się i zniknęła w labiryncie regałów. Rozsiadłam się wygodnie i podążałam wzrokiem za krzątającą się Liv, która usilnie starała się znaleźć jakieś książki. Nie przypuszczałam, co mnie czeka.
 Dziewczyna wróciła trzymając w rękach kilka masywnych ksiąg. Niektóre z nich miały skórzane okładki i  wyglądały na bardzo stare i cenne. Ostrożnie położyła je na stoliku i usiadła naprzeciwko mnie.
- Ok, zaczynamy - powiedziała i otworzyła jedną z nich. Chwile przewracała strony, po czym odłożyła otwartą książkę i powtórzyła tę same czynności z pozostałymi. Gdy skończyła wstała i stanęła nade mną robiąc groźną minę. 
- Holie, dzisiaj musisz dowiedzieć się czegoś o magii, jak również o tym, jak z niej korzystać. Musisz też nauczyć się odczytywać anielskie runy i kreślić niektóre magiczne kręgi. Tak jak w przypadku rytuału przyzwania anioła, tak również podczas korzystania z magii, określone gesty mają ogromne znaczenie. Zostawiam cię samą i nie będę ci przeszkadzać przez kilka kolejnych godzin. Musisz postarać się przyswoić tą wiedzę - spojrzała mi w oczy. Oderwałam wzrok od leżących książek.
- Postaram się - uśmiechnęłam się i wzięłam najmniejszą z nich do ręki. 
- Bardzo dobrze - odeszła i zniknęła w półmroku schodów.

Treść była niezwykle trudna do rozszyfrowania. Niektóre zdania zapisane były po łacinie i miałam ogromny problem z ich zrozumieniem. Przekładałam strony i dokładnie analizowałam każde ze słów. Równie dokładnie obserwowałam ilustracje i rysunki. Przetarłam oczy ze zmęczenia, gdy nagle natrafiłam na bardzo interesujący fragment: 

„Oto przedstawiam wam jednego z tych siedmiu, co najbliżej tronu Bożego stoją, regenta Słońca, którego w Niebiosach ogniem Bożym nazwano…”

Następnie znalazłam kilka informacji na temat jego postaci i zdolności. Z treści wynikało, że Uriel wraz z Michaelem strzegł bramy raju. Jednak w tym momencie kartka była urwana i nie mogłam odczytać dalszej części tekstu.
 Na stoliku została już tylko jedna książka, dosyć stara i zniszczona. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam złote litery na okładce „Anioły upadłe”. Wzdrygnęłam się jednak kontynuowałam lekturę. Po raz kolejny natrafiłam na wzmiankę o Urielu:
„I ten co ogniem boskim został nazwany,
Wyjawił sekret zakazany…”
Zamknęłam księgę i oparłam się o drewniane, niewygodne oparcie krzesła. Czyli Liv miała rację tamtego wieczoru na stołówce. Nie wiedziałam wszystkiego o swoim opiekunie. To chyba było za dużo jak na jeden raz...
 Kilka minut później dostrzegłam jasnowłosą egzorcystkę, która spojrzała na mnie ze współczuciem.
- Wszystko dobrze? – Spytała zmartwiona i podeszła bliżej.
- Tak, dziękuję. Skończyłam. - Starałam się zachować normalny ton głosu, jednak niemal czułam jak łzy napływają mi do oczu. Kiedy właściwie ostatni raz płakałam? Nawet nie pamiętałam jak to jest.
- Chodzi o to? - Podniosła „Anioły upadłe”. Nic nie mówiąc kiwnęłam głową. - Pamiętasz naszą rozmowę w ośrodku? Dokładnie to miałam na myśli. Wiem, że te książki nie dają pełnej odpowiedzi, dlatego nadszedł czas na kolejne ćwiczenie. - Dziewczyna uniosła dłoń i nakreśliła w powietrzu kilka kręgów. Pomieszczenie wypełnił delikatny powiew wiatru, po chwili pojawiło się błękitne światło, a wraz z nim Rafael w postaci skrzydlatego duszka. Archanioł usiadł na ramieniu egzorcystki. - Holie przyzwij Uriela. - Kiwnęłam głową i nakreśliłam w powietrzu linie pięcioramiennej gwiazdy. Usłyszałam znajomy głos.
- Holie... - Poczułam ciepły dotyk na swoim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Uriela w ludzkiej postaci. Jego karmelowe oczy zdawały się błyszczeć tysiącami iskierek. - Holie, nareszcie mogę cię dotknąć. W końcu, po tak długim czasie, jestem z tobą! - Wyciągnął rękę i starał się dotknąć mojej twarzy. Odruchowo odsunęłam się. - Holie? - Cofnął się. 
- Przepraszam... - wyszeptałam i opuściłam wzrok. Liv zbliżyła się.
- Urielu - ukłoniła się. – Poprosiłam Holie o to by cię wezwała. - Anioł spojrzał na egzorcystkę. - Czas aby wasze więzi zostały wzmocnione. - Nie odpowiedział. Zwróciła się do mnie.
- Holie, wraz z Rafaelem stworzę sferę w tym pokoju. Dzięki temu będziesz w stanie połączyć się z Urielem bez żadnych konsekwencji. Jesteś gotowa? - Milczałam. - Cóż, zaczynajmy. Proszę, uklęknijcie tutaj. - Wykonałam jej polecenie. Uriel bez słowa zbliżył się i uklęknął naprzeciwko mnie. - Dobrze, teraz wyciągnijcie przed siebie prawą dłoń. - Poczułam jego dotyk, oblała mnie fala ciepła. Liv zaczęła krążyć wokół nas wykonując liczne gesty ręką. Usłyszałam wypowiadane przez nią słowa:

„Przede mną Rafał, 
za mną Gabriel, 
po mojej prawej Michał, 
po mojej lewej Uriel, 
nade mną Jofiel, 
pode mną Zadkiel, 
pośrodku Haniel. 
Chronione i ukryte w boskim bycie, 
pośrodku sześcioramiennej gwiazdy, 
w ochronnej kuli 
błyszczy i promieniuje: JAM JEST!”

Wraz z jej ostatnimi słowami wokół nas pojawiła się biała kula, która niemal całkowiecie odgradzała nas od zewnętrznego świata. Nie docierały do nas żadne dźwięki. Otworzyłam oczy i dostrzegłam, że wraz z Urielem unoszę się w ciemnej przestrzeni. Anioł spojrzał na mnie, dalej trzymał swoją dłoń blisko mojej. 
- Więc Holie, opowiedz mi co się stało - nagle przemówił. Spojrzałam głęboko w jego oczy.
- Czy ty mnie oszukałeś? - Spytałam bez chwili zastanowienia. Zauważyłam, że na jego twarzy pojawił się grymas strachu.
- Nigdy. - przemówił ze spokojem.
- Kłamiesz! - Krzyknęłam. - Wiem o tym, że nie zawsze byłeś aniołem! Dlaczego mnie okłamałeś? Przecież nie na tym polega przyjaźń! 
- Nigdy tego nie zrobiłem! - Podniósł głos. Dostrzegłam gwałtowne płomienie w jego oczach. 
- To dlaczego nie wspomniałeś o swoim upadku? To chyba nie jest coś o czym można ot tak zapomnieć... - Urwałam. Zbliżył się i spojrzał głęboko w moje oczy.
- Holie, znasz mit o Prometeuszu? - Kiwnęłam głową. - Więc już wiesz, dlaczego zostałem wygnany. Jeśli chcesz abym odszedł, powiedz mi. - Zamarłam.
- Nie chcę cię stracić - przyznałam. Nie mogłam mu pozwolić odejść. Wstałam z kolan i rzuciłam się na niego. Objęłam go i wyszeptałam wprost do jego ucha. - Wystarczyło tylko powiedzieć… - Poczułam słoną ciecz na swoim policzku.
- Przepraszam... - Wraz z jego słowami poczułam, jak otaczają nas jego ogromne, pierzaste skrzydła. Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko z moim opiekunem. Poczułam, jak ogień otacza moje ciało. Ciepłe płomienie głaskały odkryte ramiona i policzki. Byłam otoczona najprawdziwszą magią. Podniosłam wzrok na jego twarz. 
- Czy to oznacza, że jesteśmy gotowi? - Uśmiechnął się i zmienił się w niewielki obłok ognia i dołączył do otaczających mnie płomieni. „Jesteśmy jednym - ogień jest mną, a ty jesteś ogniem” - usłyszałam w myślach. Przymknęłam oczy i napawałam się tym nieziemskim uczuciem.
 Gdy otworzyłam oczy w pomieszczeniu oprócz Liv i Rafaela nie było nikogo. Dziewczyna uśmiechnęła się i pokręciła głową. 
- Co ja tutaj mogę dodać? - Spojrzała na otaczające mnie płomienie. – Cóż. Powiem tylko, witam jedną z najsilniejszych egzorcystek - ukłoniła się. - Holie, twój trening dobiegł końca! - Poczułam głęboką ulgę i wzięłam głęboki oddech. Wirujący ogień zniknął. Blondynka zbliżyła  się i zacisnęła pięść z białego światła pojawił się pokrowiec Kuronohany. Podała mi miecz. - Witaj w domu, Holie. - Chwyciłam swój oręż i spojrzałam na nią.
- Dziękuję. Jestem gotowa! - objęłam ją. Liv uścisnęła mnie.
- Jestem pod dużym wrażeniem, zapanowałaś nad mocą Uriela, jedynie przez zaakceptowanie go. To nie lada wyczyn! W trzy dni osiągnęłaś to, czego inni uczą się przez całe życie, a w niecały miesiąc dołączyłaś do grona najsilniejszych egzorcystów naszych czasów! Gotowa na powrót do domu? 
- Oczywiście. - Zaśmiałam się i nakreśliłam w powietrzu symbol pięcioramiennej gwiazdy. Po chwili przed nami pojawił się ognisty pentagram, który otworzył okrągły pomarańczowy portal. 

- Wracajmy! - Krzyknęłam i wbiegłam w płonący otwór...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Panda Graphics